Przegrywamy, ale udało się wiceliderki zdenerwować

Przegrywamy, ale udało się wiceliderki zdenerwować
Cudów punktowych po starciu z Zagłębiem Lubin nie spodziewaliśmy się, bo w tabeli drużynę TKKF Stilon od wiceliderek dzieli przepaść, po obecnej kolejce gorzowianki spadły nawet na sam koniec kobiecej elity. Porażka 0:4 była jednak trochę za wysoka, a boisko pokazało, że dla beniaminka ta wiosna naprawdę może być znacznie przyjemniejsza niż jesień. Tylko trzeba w to wierzyć!
Joanna Dudek grająca dobry mecz na środku obrony, Klaudia Wawer po prawej, a Marzena Salamon po lewej stronie defensywy. Barbara Zdunek tym razem bardziej w roli defensywnej pomocniczki, a w bramce Katarzyna Poźniak (bardzo dobry występ), która zastąpiła między słupkami Joannę Rozmiarek. - Wiele z nas nie gra u siebie, trzeba jakoś mocne rywalki zaskoczyć - uśmiechała się kapitan TKKF Stilon Marzena Salamon. I udało się. Przede wszystkim dzięki dobrej grze całego zespołu.

Ciekawe, co by było, gdyby wyróżniające się w tym spotkaniu Katarzyna Nowicka i Weronika Szuba szybciej dopadły dopiłkiw 15. minucie, albo ta druga dokładniej lobowała bramkarkę Zagłębia kwadrans później... Nie dowiemy się. Nie dowieźliśmy bezcennego remisu do przerwy - w 39. min z zimną krwią zmieściłapiłkętuż przy słupku Agata Tarczyńska, a najpierw przejęła futbolówkę w naszym polu karnym. Tarczyńską - prawie 50 występów w reprezentacji Polski - poznaliśmy już świetnie jesienią. W Lubinie, w meczu przegranym 2:6, strzeliła nam pięć goli.
 

Po przerwie dalej szarpaliśmy, doszło do kolejnej korekty ustawienia, bo trzeba było bardziej pójść do przodu. Za dwie walczyła z obrończyniami Zagłębia niespełna 17-letnia Szuba, z daleka celnie uderzały Wawer i Adrianna Szlendak. W tym czasie oglądaliśmy też dwa przepiękne gole zawodniczek gości. Szczególnie strzał Dagmary Grad był godny każdego stadionu piłkarskiego. Uderzenie zza pola karnego wylądowało tuż pod poprzeczką naszej bramki. - To był gol godny kamer filmowych, ale po tym, co zaprezentowałyśmy, porażka 0:4 jest trochę za wysoka - stwierdziła Marzena Salamon. - Miałyśmy ciężki terminarz na początek wiosny, bo przecież Mitech Żywiec jest trzeci w tabeli [0:6 na wyjeździe], stawiałyśmy się faworytkom. Niewiele brakowało, abyśmy zeszły na przerwę przy remisie, bo grałyśmy naprawdę dobrze, miałyśmy swoje szanse, a potem do końca szukałyśmy swojego trafienia. Mamy dalej 3 pkt, ale liczę, że nazbieramy ich znacznie więcej. Dziś udowodniłyśmy sobie, że trzeba walczyć do ostatniej kolejki, bo kolejne rywalki to już nie Lubin czy Żywiec.

W następny weekend gorzowianki zagrają na wyjeździe z AZS Wrocław.

źródło: http://www.gorzow.sport.pl/sport-gorzow/51,130851,17741707.html?i=1 + galeria

Podziel się wpisem

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości